Tak, to jest ten czas roku, pojawiający się cyklicznie co pewien czas.
Znowu jestem szczęśliwy, mając takie życie jakie udało mi się wyrobić.
Powody są różne, wewnętrzne i zewnętrzne.
Wewnętrznych już chyba sam nie rozumiem więc nie będę się na ich temat rozpisywał(w moim życiu nie ma chyba nic bardziej zmiennego. Go go thinking about everything).
A zewnętrzne bardzo łatwo można podsumować.
Zostałem w pewnym dłuższym okresie wielokrotnie dowartościowany. Miałem wiele sposobności by spotkać się z ludźmi, z którymi mogę znaleźć wspólny język, których wcześniej w ogóle osobiście nie znałem. Można nawet powiedzieć że napodróżowałem się, a to chyba jeszcze nie koniec.
Sprawiło mi także przyjemność bycie gospodarzem. To fajne uczucie kiedy udaje ci się sprawić przyjemność swoim gościom, którzy czują się swobodnie i mają dobre humory dzięki nam.
Przez ostatni miesiąc, 2 miesiące miałem też wiele rozmów filozoficzno-religijno-psychiczno-społecznych. Brakowało mi tego ostatnim czasu. No i okazało się, że mam gardło jak przekupka- nie do zdarcia. Pewnym zaskoczeniem było dla mnie zdanie sobie sprawy, że to chyba 1szy rok w którym jeszcze nic nie zmieniłem w swoim podejściu do życia, reakcji na pewne sytuacje. Można powiedzieć ze jak na razie nie musiałem zmieniać swoich postaw- reagowałem na sytuacje w dawno/niedawno przemyślany sposób.
Mamo, czy tak wygląda dorastanie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz